Mostostal za twardy dla Resovii

Mostostal Azoty Kędzierzyn ma lepszy skład od Resovii i pokonał ją po emocjonującym spotkaniu w hali na Podpromiu. Rzeszowianie mieli jednak dużą szansę, aby utrzeć nosa faworytowi, ale jej nie wykorzystali. Był to pierwszy mecz o miejsca 5-8.

RESOVIA – MOSTOSTAL AZOTY KĘDZIERZYN 2:3 (25:14,26:28,13:25,25:20,12:15)
w play-off 0-1

RESOVIA: Gerymski, Kamuda, Józefacki, Szczygieł, Perłowski, Pieczonka, Łuka (libero) oraz Pawłowski, Kuczko, T. Kozłowski, Podpora, Kupisz. Trener Jan SUCH.

MOSTOSTAL: Lipiński, Serafin, Olejniczak, Kmet, Januszkiewicz, Gromadowski, Kubica (libero) oraz Musielak, Szramek, Stancelewski, M. Kozłowski. Trener Rastislav CHUDIK.
Sędziowali Marek Lagierski (Siemianowice Śląskie) i Wojciech Maroszek (Żory). Widzów 2600.

W pierwszym secie resoviacy grali jak z nut. Wszyscy bez wyjątku. Koncert rozpoczynał się od mocnych zagrywek, a potem na siatce nie było na nich mocnych. O ile w Mostostalu przyjęcie nie było najlepsze, to resoviacy doskonale radzili sobie z serwami rywali, dzięki czemu Sławomir Gerymski mógł do woli kombinować z rozgrywaniem piłek, a ponieważ jest w tym mistrzem, kibice mieli więc się z czego cieszyć i za co bić brawo. Kędzierzynianie byli najwyraźniej zaskoczeni postawą gospodarzy. Po dwóch akcjach Łukasza Perłowskiego, który najpierw zablokował Marcela Gromadowskiego, a następnie trafił czysto z krótkiej, Resovia przeważała 8:5. Kiedy Stanisław Pieczonka posłał asa było 11:6. Rastisłav Chudik, trener kędzierzynian, siedział i zastanawiał się – co jest grane? Kiedy Gromadowski palnął w aut Resovia prowadziła 16:8. Marcel miał rozbijać bloki z Rzeszowa, a sam, do drugiej przerwy technicznej, oddał po błędach rzeszowianom aż sześć punktów. Chudik posadził go na ławce. Tymczasem resoviacy strzelali jak z katapulty, ze wszystkich flanek. Tomkowie – Kamuda i Józefacki kpili sobie w żywe oczy w bloku Mostostalu, więc zabawa trwała krótko.
Odmiana za… odmianą

W drugim secie Mostostal wyszedł na parkiet odmieniony. Chudik poprzestawiał skład. Wpuścił na boisko Karola Szramka i Jarosława Stancelewskiego, dawał pograć Rafałowi Musielakowi. Gromadowski przestawił celownik, ale nie od razu gra się wyrównała. Wydawało się nawet, że rozpędzeni resoviacy drugą partię też już mają w kieszeni, bo nadal atakowali z animuszem, stawiali szczelny blok, świetnie bronili. Po krótkiej Perłowskiego przeważali 17:13. Po kiksie Piotra Lipińskiego było 22:18, ale dorobek ten Resovia, po kilku błędach i dekoncentracji szybko roztrwoniła. Na finiszu jedni i drudzy mieli piłki setowe, ale na swoim postawił Mostostal, który w trzeciej odsłonie zdemolował resoviaków robiąc z nimi, co tylko chciał. Grał, jak na poligonie. Po asie Lipińskiego, który naprzykszał się rzeszowianom zagrywkami, szykowano się do seta numer 4. W nim Resovia ponownie się postawiła. Na parkiet wszedł Paweł Kupisz i trochę rozruszał towarzystwo. Po dwóch atakach Perłowskiego i asie Pieczonki resoviacy przeważali 9:6. Po dwóch kolejnych akcjach Łukasza notowano 18:15, po następnych dwóch Kupisza 20:16. Pieczonka przypieczętował sukces asem.

W tie-breaku Mostostal zagrał lepiej od Resovii, która od stanu 2:3 musiała cały czas gonić przeciwnika. Nadzieja, że może się go uda złapać na samym finiszu zaświtała po bloku Perłowskiego na Lipińskim (11:13), ale najwyższy na boisku Stancelewski (205 cm) rozwiał ją. Mostostalowi do szczęścia, czyli walki o piąta lokatę, brakuje jeszcze tylko jednego zwycięstwa.

mb

schrzanili ten mecz poprostu jak mozna bylo przegrac. Cos czuje szybkie 3:0 w Mosto

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Top